poniedziałek, 26 listopada 2012

2. Mecz

Jurgen się za nami wstawił, i Petr przyjął nas do BvB. Oczywiście do sekcji dziewczęcej. Po paru meczach Bundesligi zadebiutowałyśmy wreszcie w Lidze Mistrzyń. Na początek mecz z Realem Madryt. Niby mecz jak każdy inny, ale trener strasznie się denerwował. Na każdy kroku przypominał mnie i Romanie żebyśmy uważali na siostry Alvedre. A właściwie to kim one są, żebyśmy musiały na nie tak uważać??
- Dzisiaj mecz z Realem! Jesteśmy na to przygotowani, ale uważajcie na siostry Alvedre. Lubią faulować.- po raz kolejny ostrzega nas trener.
- Dzięki. Będziemy uważać- odpowiadam.
- Dziewczyny, po prostu się o was martwię. Nie chcę żeby coś się Wam stało. Już kiedyś miałem do czynienia z tymi siostrami. Wiem jakie są.
- Dobra, dobra, luz. Będziemy uważały.- kończy rozmowę Roma.
- A ty Emilii uważaj szczególnie. Najbardziej lubią faulować bramkarzy.- upomina mnie trener.
- Spokojnie, będę ostrożna. - dodaję.
-Dobra dziewczyny, koniec treningu. Widzimy się tu o 15. Co prawda mecz jest o 16.30, ale chcę żebyście jeszcze poćwiczyły.-Żegna się z nami trener.

Pod stadionem spotkaliśmy Marco i Łukasza. Ciekawe co chcą?
-Hej chłopaki!- przywitała się moja przyjaciółka. Na kogo czekacie?
- No na was.- odpowiedział Marco
- A co chcecie?- zapytałam.
- Chcieliśmy się was o coś zapytać…- zaczął Łukasz
- A mógłbyś dokończyć?- rzuciła Romana.
- To ja dokończę. Chcieliśmy się was zapytać, czy będziecie naszymi dziewczynami.- dopowiedział Marco
Normalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam co powiedzieć. Z rozmyślań wyrwał mnie radosny krzyk Romany.
-Taaaak!- wykrzyczała moja przyjaciółka. Niewiele myśląc, zgodziłam się. Marco od zawsze mi się podobał. Nie mogłam odmówić.
-Hej, Emiliana, i co? -zapytał nagle Marco. Zgodziłam się. Twarz Marco wypełnił wielki uśmiech.
-Mam nadzieję że wygracie.- powiedział Łukasz.
-No, ja też w was wierzę- dodał Marco.

O 15 byłyśmy już na stadionie, a z trybun radośnie machali nasi chłopacy oraz Mario i Roksana.-Cieszę się są tu nasi przyjaciele, inaczej wybuchłabym z nerwów.- powiedziałam Romanie.
- Ja też. O, już trening się zaczął. Musiałyśmy kończyć rozmowę. Byłam naprawdę zdenerwowana.
Pierwsza połowa minęła dość spokojnie. Usłyszałam głos komentatora który podsumowywał po przerwie 1 połowę:
„Mecz zaczął się robić ciekawy po pięknej bramce Romany Lenonko. Świetnie spisała się także Emiliana Lenonko broniąc rzut karny wykonywany przez Veronikę Kelemen…lecz proszę Państwa, nagły zwrot akcji! Sue Alvedre dostała piłkę od swojej siostry Angeliny, biegnie pod bramkę Emiliany Lenonko i… ostro fauluje bramkarkę BvB!!- wykrzykuje komentator.
W tym czasie podbiega do mnie rozhisteryzowana Romana.
-Emilii, powiedz coś!!!- krzyczy
- Orzesz… co to było? -zapytałam ją.
-To ta cała Sue Alvedre! Nic ci nie jest?- usłyszałam
- Cholernie trudno mi się oddycha. Mam nadzieję że nie połamała mi żeber.
„Widać że w drużynie BvB będzie zmiana… prawdopodobnie Emiliana Lenonko ma połamane żebra. To oznacza długą przerwę w grze. Przypomina mi się mecz z przed 2 lat. Dokładnie taka sama sytuacja. A Sue Alvedre dostała zaledwie żółtą kartkę!”- dodał komentator.
Usłyszałam nagle głos Marco. Ostatkiem sił odwróciłam się i zobaczyłam mojego ukochanego kłócącego się o ochroniarzem. Marco chciał wyskoczyć do mnie.
-Puść mnie, tam leży moja dziewczyna!- wrzeszczał Marco
-Przykro mi, ale nie wolno wchodzić na murawę! -odpowiedział nieustępliwie ochroniarz.
-Pan jest bezduszny!!! Nie widzi pan że jej coś się stało?! -próbował dalej przekonać ochroniarza. Niestety ten nie wpuścił go na murawę. Gdy zobaczył że wynosi mnie pogotowie, wybiegł ze stadionu i pojechał do szpitala.
Gdy Marco już u mnie był, usłyszałam na korytarzu rozmowę Romany i Łukasza.
-Po prostu się o nią martwię. Łamała już sobie co chwilę palce, miała też złamaną rękę, ale żebra?! To jest bardzo poważne!
- Kotku, wyjdzie z tego.- Łukasz próbował uspokoić moją przyjaciółkę.- O! Roksana i Mario już są, chodź, odwiedzimy Em.
-Mam nadzieję ze szybko wyzdrowiejesz.- Romana nadal ciągnęła ten temat, jak zacięta płyta.
-Złamanie goi się tak samo jak inne, wyjdzie z tego. I wszystko będzie okay.- dzięki Roksanie zakończyliśmy ten temat.
-Roksana ma rację. Założę się że Robert jest dumny ze swojej kuzynki! Wypowiedź Goetze wszystkich wcisnęła w fotele.
-To ona jest jego kuzynką?- zapytał Marco. A oczy miał wielkie jak spodki od filiżanek.
-Noo! Pewnie on ją do tego namówił! -potwierdził Mario.
-Zostawmy już Em. Musi odpoczywać a nie dowiadywać się takich rzeczy. Łukasz, chodźmy już do domu. Może Roksana z Mario zabiorą się z nami? Marco, ty też idź, odpoczniesz. Kochana, przyjedziemy z Łukaszem jutro
-Ja jeszcze trochę zostanę. Do jutra- pożegnał się z nami Reus
-No to do zobaczenia.- Romana, Łukasz, Mario i Roksana opuścili szpital.
-A ty to do domu nie idziesz?- zapytałam się Marco
-Zostanę jeszcze trochę z tobą.
-A chce ci się?
-Emi, wszyscy się o ciebie martwimy! A kuzynką Lewego jest właśnie ta Sue!
- I co, myślisz że to jego sprawka? Że on ją do tego namówił, żeby się mnie pozbyć na jakiś czas? -niedowierzałam słowom mojego chłopaka.
-Myślę że jest do tego zdolny. Od kiedy dowiedział się że Roma jest z Łukaszem, Roksana z Mario, a ja z Tobą, zaczął się jeszcze dziwniej zachowywać!
-No to mu się udało. Przez długie tygodnie nie będę grać! -zdenerwowałam się.
-Kochanie, wyjdziesz z tego. Zobaczysz jak ci te tygodnie szybko miną.
-Boję się co następnym razem Robert wymyśli do spółki ze swoją kuzynką!
-Obiecuję że nic ci się nie stanie. Będziemy uważać na Roberta.-próbował pocieszyć mnie Marco.
-Dzięki, jesteście kochani. Przyjdźcie jutro. I uspokój Romanę. Powiedz jej że już czuję się lepiej.-poprosiłam
-Dobrze, na pewno będzie spokojniejsza.

Następnego dnia Romana z Łukaszem zastanawiali się co z tym fantem jakim jest Robert zrobić.
-Całe szczęście że Em czuje już się lepiej.- Moja przyjaciółka była wreszcie spokojna.
-Ale nadal dziwi mnie że Robert mógłby coś takiego zrobić.- Łukasz nadal niedowierzał.
-Mnie też. Ale już od samego początku dziwnie się zachowywał. Powinnam zadzwonić do brata Emiliany, Manuela. Na pewno poprawi jej humor.
-No to dzwoń. Powinien wiedzieć co się dzieje z jego siostrą. -Podał jej telefon.
-Zadzwoniłam już. Powiedział że już wsiada w samolot, ale nie będzie miał noclegu. Może zostanie u nas? -poprosiła Łukasza Romana.
-Jasne, nie ma sprawy. Pokój dla gości jest wolny.-przystał na jej propozycję Łukasz.
-Skoro Manuel jest u Emiliany, to pojedziemy do niej później.
- Mam pomysł. Jeśli nie idziemy do Em, to może pojedziemy do Roberta wyjaśnić całą sytuację?- zapytał chłopak.
-Dobry pomysł. Chcę się dowiedzieć o co naprawdę chodzi. -przytaknęłam

Tymczasem w szpitalu.
-Pani Emiliano, ma pani gościa!- powiadomiła mnie pielęgniarka. Zastanawiałam się kto to może być.
-Nie no, nie wierzę! Manuel!
-To uwierz siostro!- przywitał się ze mną mój brat.
-Jak ja cię dawno nie widziałam! Co cię sprowadza do Dortmundu?-zapytałam zdziwiona, bo Manu nigdy nie przyjeżdżał bez zapowiedzi.
-Romana zadzwoniła do mnie i powiedziała że miałaś wypadek na meczu.Od razu przyjechałem z Monachium do ciebie. Powiedz mi jak to się stało?- zapytał. I kto ci to zrobił?- dodał
- Jesteś kochany. To było wczoraj w meczu z Realem. Jedna z sióstr Alvedre wjechała mi z piłką pod nogi tak, że aż upadłam i z impetem wylądowałam na murawie. I skończyło się to połamanymi żebrami.
-Jak tak można no!- zbulwersował się mój brat.
-A najciekawsze jest to, że właśnie ta Sue jest kuzynką Lewandowskiego! A on od początku jak tu przyjechałyśmy zachowywał się dziwnie.- dodałam.
-Więc myślisz że to on namówił tą Sue?- zapytał Manuel
- No mam takie podejrzenia. Poczekaj, odbiorę telefon, może to Roksana... Aha, spoko, to przyjdź jutro. Nie no, poradzę sobie. Poza tym przyjechał do mnie mój brat,więc wszystko jest OK. papa.
-Kto to?-Manuel jak zawsze był ciekawski.
-Marco, mój chłopak. Nie może dzisiaj przyjść bo trener kazał mu jechać do Leverkusen po jakieś papiery dotyczące transferów.- tłumaczę.
-Ale ja tu jestem.Będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
-Cieszę się że jesteś tu ze mną. Byłam naprawdę szczęśliwa że Manu był ze mną i mogłam mu się spokojnie wyżalić.
Około godzinę później Romana z Łukaszem byli po domem Lewandowskiego.
-Dobra, dzwonimy.-zadecydował  Łukasz
-A wy tu czego?!- Robert był naprawdę zdziwiony.
- Przyszliśmy pogadać o wypadku Emi- Łukasz wyjaśnia sprawę
-Co ja mam z tym wspólnego?-Robert udawał niewiniątko.
-To, że od początku byłeś przeciwko nam. Nic ci się nie podobało. A twoją kuzynką jest Sue Alvedre!- Romana już była zdenerwowana.
-Nie mieszajcie w to Sue!- Robert bronił kuzynkę
-Tak? A kto sfaulował Emilianę tak, że ma złamane żebra?-dziewczyna miała już ochotę  przywalić Lewemu.
-No Sue,ale co mi do tego? Jeśli myślicie że ja miałem w tym udział to się grubo mylicie!-Robert wyparł się wszystkich oskarżeń.
-Nam właśnie wydaje się, że to ty ją do tego namówiłeś!- Łukasz przejął pałeczkę.
-Ja?!
-Tak ty! - odpowiada obrońca.
-Nie będę z wami gadał. To nie moja sprawa!
Po tych słowach zatrzasnął wściekle drzwi.

niedziela, 25 listopada 2012

1. rozdział: Kino

hej! jak wiecie, blog bedzie pisany przez dwie osoby. posty moje, bedą pisane z mojej perspektywy, a Emiliany z jej perspektywy. to tylke, tak dla wyjaśnienia. zapraszam na 1 odcinek/rozdział :)


Tak! Wreszcie dostałyśmy szansę. Wielką, życiową szansę. Nie tylko zawodową. Jechałyśmy do Dortmundu na testy do dziewczęcej sekcji BvB. W końcu coś musiało zakończyć tę idealną chwilę. I to nie było coś, tylko my i nasze zdenerwowanie. Po prostu pokłóciłyśmy się.
-Ale wiesz, tam trzeba trzymać poziom!! to w końcu jakaś wielka szansa! - Krzyknęłam nagle do Emiliany.
-A więc uważasz że mój poziom jest z niski na dziewczęcą sekcję Borussi?- Odparowała mi przyjaciółka.
-A może tak byście się uciszyły? Wasz poziom jest wysoki skoro zaprosili was tam na testy! I ogólnie to zaraz lądujemy, więc zapnijcie pasy. - ochłodziła sytuację Roxy, nasza przyjaciółka, a zarazem menedżerka. Była nieocenionym ekspertem w łagodzeniu napięć pomiędzy nami. Musiałam przeprosić Em, niepotrzebnie tak na nią nakrzyczałam.
-Dobra. Sorry Emilii, jestem po prostu zdenerwowana...
-Nic się nie stało, ja też się denerwuję
Na szczęście wszystko wróciło do normy. I prędko miało się to zmienić…

Gdy dotarłyśmy na miejsce, emocje wzrosły jeszcze bardziej. Temperatura w aucie którym miałyśmy dojechać na Signal Iduna Park wynosiła ponad 50 st C
-Hmmm, w którą stronę skręcić? -pytanie Roksany pozwoliło wybuchnąć naszym emocjom.
W LEWO!!- jak jeden mąż wykrzyczałyśmy te słowa prosto w twarz przyjaciółki.
-Dobra, dobra, po co te nerwy! Oo, już dojechałyśmy! życzę powodzenia! -pożegnała się z nami Roxy
dzięki, mam nadzieję ze nam dobrze pójdzie.- zawołała w kierunku odjeżdżającego auta Emiliana
-Na pewno, dajesz, wbijamy.
Tymi słowami rozpoczęłam jeden z największych i najważniejszych jak się okaże epizodów w naszym życiu.


-Dzień dobry, my na testy do BvB. -Tymi słowami Emilii powitała Jurgena Kloppa, trenera Borussi Dortmund(sekcji męskiej)
-Niestety dziś nie ma Petra, wróci jutro. a może pójdziecie na trening z chłopakami? Zaproponował nam trener.
-Spoko, chyba sobie poradzimy, co nie Em? a tak ogólnie to jestem Romana
-A ja Emiliana.
-Mnie już pewnie znacie, ale kulturalnie jest się przedstawić. Jurgen Klopp.
Miło nam.- Odpowiedziałam za nas obie.
-Mi też. no to macie klucze od drugiej szatni, nr 203. a potem na murawę. musicie zdążyć na rozgrzewkę. Tak pożegnał się z nami mężczyzna, którego decyzja namiesza w naszym życiu.

Gdy zdyszane wpadłyśmy na murawę po wyścigu z czasem, czekało na nas niezbyt miłe powitanie.
-Uff, na szczęście zdążyłyśmy. - Ucieszyłam się patrząc na zegar.
-A co tu robią te dwie?- Zdziwił się Robert Lewandowski
-Hmmm, dziewczyny, ale to trening zamknięty, nie dla fanów!- dokończył wypowiedź Roberta Mario Goetze
-Ale my z wami dzisiaj ćwiczymy!- Wykrzyczała wkurzona na nich moja przyjaciółka.
-chyba jak sobie narysujesz...- Odpowiedział bezczelnie na jej słowa Lewy.
-Ty, niedowiarek, zapytaj się Jurgena, bo właśnie przyszedł! -Odpowiedziałam na ataki Roberta, już całkiem zdenerwowana. Na szczęście przed kolejnym moim atakiem ustrzegło Roberta przybycie trenera.
-Chłopaki!! Romana i Emiliana dzisiaj z nami ćwiczą, bo jak wiecie Petr wyjechał.
-I co, Lewy, narysowałyśmy to sobie??- zadrwiła z niego Emiliana.
-No dobra, sorry- przyznał ze skruchą piłkarz.

Biegnę przez murawę, cieszę się że nikt mi nie odebrał piłki, dobrze nad nią panuję, podbiegam do bramki bronionej przez Romana Weidenfellera. Celuję, i tak! trafiłam
-jest!! goool!!! -Wykrzykuję te słowa na cały stadion, no w końcu nie codziennie trafiam bramki takim świetnym bramkarzom jak Romek.
-Kurde, jesteś naprawdę dobra, nie spodziewałem się tego!- Chwali mnie goalkeeper Borussi.
-Dzięki miło mi- odpowiadam zgodnie z prawdą, bo zawsze jak strzelałam gole, to po meczu mówili że jestem beznadziejna. Miło mi było słyszeć takie słowa, szczególnie od jednego z moich idoli.
-Em, uważaj, Lewy pędzi po twoją bramkę! -ostrzegłam przyjaciółkę przed Robertem.
-Dobra, postaram się. -odkrzyczała mi Emiliana.
-hurra! obroniłam! fuck yeah!- po wypowiedzeniu tych słów zaczęła dziko tańczyć z radości w bramce.
-Nie myślałem że to obronisz, żadna dziewczyna nie broni!- pochwalił ją Marco Reus. Chyba nie muszę dodawać że rozpromieniła się jak słońce, słysząc pochwały od swojego autorytetu piłkarskiego
-no to ja jestem pierwsza. Emiliana jestem. -przywitała się dziewczyna
a ja Marco.
wiem jestem twoją fanką-odpowiedziała
fajnie, o Coach nas woła. Niestety rozmowę bramkarki i pomocnika przerwał Jurgen.

W szatni Kloppo przywitał nas takimi słowami:
słuchajcie, jak wiecie, za 2 tygodnie mamy mecz z Ajaxem, a ja nie mam jeszcze ustawienia.- odpowiedział lekko podenerwowany trener.
a wiesz trenerze, ja mam plan. W końcu od zawsze próbowałam poprawiać ustawienia piłkarzy ukochanych klubów. Może Kloppowi spodoba się mój pomysł…
-Dobra dawaj, może będzie dobry.- Usłyszałam zgodę trenera.
-No to tak: Roman w bramce, a potem 4 obrońców, jeden wysunięty. 3 pomocników i dwóch napastników.- radzę.
-Chłopaki, weźcie ustawcie się tak jak wam Romana powie!!
Nieźle się zdziwiłam gdy Jurgen pozwolił mi zarządzać. I oczywiście sielankę przerwał Robert Lewandowski, który kłócił się z nami od samego początku, nie miał ochoty się podporządkować decyzji trenera.
-Dlaczego mam słuchać dziewczyny?!- znienacka wykrzyczał Lewy.
-Bo tak Jurgen każe! i już nie pajacuj Robert!- próbował załagodzić sytuację Ilkay Gundogan, a na dobrą sprawę tylko ją zaostrzył.
-spadaj idioto! -odpowiedział mu bezczelnie Lewandowski. Wtedy, po raz pierwszy od początku naszego przyjścia na trening, zamiast przyglądać się zaistniałym sytuacjom, odezwał się Łukasz. Łukasz Piszczek. Mój idol. I odezwał się w mojej obronie.
-Jakbyś nie zauważył, to w Borussi grają jeszcze inni. a nam podoba się jej ustawienie.- wykrzyczał, całkowicie wściekły już zachowaniem kolegi z reprezentacji Łukasz
-Dzięki za wsparcie, jesteście super!- podziękowałam chłopakom za ratunek przed kolejnymi atakami Lewego.
-A jak ci się coś Robert nie podoba, to trener ustawi innego napastnika zamiast ciebie!- dokończyła wszystko moja przyjaciółka.
W tym momencie zbulwersowany napastnik wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Czy on zawsze ma takie humory?- zapytałam zdziwiona resztę drużyny, bo zawsze uważałam Lewandowskiego za miłego chłopaka.
-nie, dzisiaj chyba lewą nogą wstał- odpowiedział mi Łukasz
Swoją wypowiedzią rozładował atmosferę w szatni. Niestety ten wspaniały dzień powoli już się kończył, trzeba było wracać do domu. Jednak dzięki jednemu telefonowi, wróciły mi nadzieję że znowu spotkam Łukasza. I jego piękne hipnotyzujące oczy… Bo Jurgen zaproponował nam bycie drugimi trenerkami na meczu z Ajaksem Amsterdam. W podziękowaniu za pomoc w ustawieniu. To będzie najlepsze podziękowanie w całym moim krótkim życiu.
Po zakończonym meczu z Ajaksem podszedł do mnie właśnie on, Łukasz.
-Dzięki Romana, twoje ustawienie było genialne, wygraliśmy 4-1! Podziękował mi Piszczunio. Nie, jego uśmiechowi nie da się oprzeć.
-miło mi, ty też wspaniale dzisiaj grałeś- odpowiedziałam komplementem na komplement.
-Oglądałyśmy ten mecz, z ławki trenerskiej.- wtrąciła Emiliana
-Nom, widziałem je. fajnie wyglądacie w bluzach trenerskich.- przytaknął Marco. Nie odpowiedziałyśmy nic, tylko się uśmiechnęłyśmy.

-może wyskoczycie z nami do kina?- zapytał znienacka Łukasz
-Dobra, a kto jeszcze idzie, bo chcemy zabrać też naszą przyjaciółkę Roksanę, jest naszą menedżerką.- przytaknęłam, ale nie zapomniałam o Roksanie, która cierpliwie czekała na nas w naszym dortmundzkim mieszkaniu. Mam nadzieję że się ucieszy.
-będzie tam jeszcze Mario. I Mats z dziewczyną- odpowiada na pytanie Marco
- Okay, Roksana jest wielką fanką Mario.
-Będzie miała okazję spotkać swojego idola-odpowiada Łukasz
-to na rynku o 19? -pyta Marco
-spoko, pasuje nam.-Emiliana zgadza się za nas wszystkie.
No bo kto protestowałby przed kinem z takimi ciasteczkami!
-to do zobaczenia później!- pożegnali się z nami piłkarze.
Chciałam z Emilii tą niespodziankę dowieść do domu Roksanie, lecz nie wytrzymałyśmy i w połowie drogi zadzwoniłyśmy do naszej menedżerki.
-Roxy, słuchaj mamy dla ciebie wiadomość-zaczęłam
- Dobra, dawaj, bo się denerwuję! -odpowiedziała Roxy
- Idziemy we trzy do kina z Reusem, Piszczkiem i… Goetze!
- O boże! A nie żartujesz czasem? - dziewczyna nie wierzyła mi.
- A czy to temat do żartów? Oczywiście że mówię prawdę! O 19 spotykamy się na rynku. Idzie jeszcze Hummels z dziewczyną. -opowiedziałam jej z niemałą ekscytacją.
- Kurczę, to się pośpieszcie bo mamy tylko 2 godziny! A musimy się przygotować!- zaczęła się denerwować Roksana.
- Nie dramatyzuj, będziemy za 15 minut!- wrzuciła swoje 3 grosze Em.
Gdy już dojechałyśmy Roksana latała po domu z wszystkimi naszymi sukienkami, pantofelkami i kosmetykami.
- No co tak stoicie? Którą sukienkę chcesz Roma?- gorączkowała się Roxy.
- Żadną. -Odpowiedziałam przyjaciółce.
- No ale jak to żadną?! Idziemy na randkę!- w głosie Roksany było słychać podenerwowanie.
- To tylko kino! - odpowiedziałam
- Ale z piłkarzami!- temperatura powoli wzrastała.
- Ale ja z Romaną ubieramy jeansy, bluzy i trampki! -zakończyła Emiliana.
- Wy to zawsze inne jesteście. Chcecie wyglądać jak chłopaki?
- Wiesz Roxy, wolę wyglądać jak chłopak niż jak niunia. -odpowiedziałam ripostą na ripostę.
- Sorry, Roma. Masz jednak rację. Nie chcę się ośmieszyć przez Mario. - przyznała ze skruchą przyjaciółka.
-No to jak się ubierzesz Roxy? -zapytała się Emilii
- W spodnie i koszulkę?
- hahahahahaha, no i co? Nie będziesz wyglądać jak chłopak. -stwierdziłam.
O 19 byłyśmy na rynku. Okazało się że pojedziemy mini-vanem Matsa, bo ani nasze auto, ani chłopaków nie pomieści 8 osób. Wybraliśmy się na „Jesteś Bogiem”, film o Paktofonice, bo decyzja chłopaków przeważyła. Ale i tak było super. Właściwie nie pamiętam o czym był film. Nie oglądałam go. Wpatrywałam się w jego piękne, zielone oczy.  W oczy Łukasza.

sobota, 24 listopada 2012

Guten Morgen

Hej jestem Romana i wraz z moją przyjaciółką Emilianą będziemy tworzyć tego bloga. Będzie to fan fiction o piłkarzach z Borussi Dortmund.
zapraszam także na nasze fanpejdże:
Wszyscy Kochają Niemieckich Piłkarzy :
http://www.facebook.com/pages/Wszyscy-kochają-Niemieckich-piłkarzy
Stwierdzam Wygraną Bo Bayern Monachium :
http://www.facebook.com/StwierdzamWygranaBoBayernMonachium
Bo Siatkarz to jedyny człowiek który pokonuje grawitację:
http://www.facebook.com/BoSiatkarzToJedynyCzlowiek

pozdrawiam, Romana