wtorek, 5 lutego 2013

^^

na komisariacie Mario z Roksaną dowiedzieli się że jest świadek który widział dziewczyną podobną do Lenki z jakiś mężczyzną. Kobieta nie widziała dokładnie jego twarzy, więc trudno będzie stworzyć portret pamięciowy.
-I czego się dowiedzieliście?- zapytałam kiedy wrócili do domu.
-Że jest świadek który rzekomo widział Lenkę.- rzekł Mario.
-Spokojnie, znajdą ją.-powiedziałam tuląc ich. Następnego dnia Mario i Roxy musieli iść na komisariat w celu rozpoznania portretu.
-Czy rozpoznaje pani tego mężczyznę?- zapytał policjant pokazując portret.
-Nie, niestety nie. -Odpowiedział zrozpaczona dziewczyna
-A pan?- Mario zastanowił się chwilę nad portretem.
-Nie- powiedział oddając kartkę. Całą drogę zastanawiał się nad portretem. Wydawało mu się że zna tego faceta. Po południu oglądaliśmy mecz Real- Valencia.
Po jakimś czasie Mario skojarzył portret pamięciowy z jednym z piłkarzy. Od razu postanowił pojechać na policję. Roksana po długich namowach została w domu. Gotze zapukał do pokoju z numerem 12, w którym urzędował policjant zajmujący się porwaniem Lenki.
-Proszę- odezwał sie policjant. Mario wszedł po środka.
-Coś sie stało?
-Chyba wiem kto jest na tym portrecie.-oznajmił chłopak.
-Tak? Kto?
-Cristiano Ronaldo- odpowiedział.
-Dobrze. Sprawdzimy to. Jak coś będzie wiadomo, powiadomimy państwo.-powiedział policjant żegnając sie z piłkarzem.
Następnego dni rano zadzwonił policjant z prośbą stawienia sie na komisariacie. Młodzi rodzice od razu pojechali.
-No więc Pańska córka przebywa teraz w Madrycie.-usłyszeli Mario i Roxy po przybyciu na komisariat.
-Jak to?- dziwił się Mario.
-I co teraz z moją córką?- Roxy strasznie się niecierpliwiła
-Madrycka policja już odebrała dziewczynkę z rąk porywaczy. Jest teraz w policyjnej izbie dziecka.- tłumaczył policjant.
-Co?! moja Lenka w policyjnej izbie dziecka?!
-Roxy, spokojnie. Zaraz po nią polecimy. Proszę podać nam adres. Policjant napisał adres i rodzice Leny opuścili komisariat.
Gdy wrócili, wszyscy od razu zaczęli ich wypytywać.
-I co? Gdzie mała? Nic jej nie jest?- zalała ich falą pytań Mania.
-Lena jest w Madrycie. Musimy po nią lecieć.- tłumaczył Mario- kto zna hiszpański?
-Ja- powiedziałam
-To przygotuj się, o 16 wylatujemy.
-Dobrze, już idę. Gdy juz się ogarnęłam, zeszłam na dół zaczekać na Mario i Roxy, oraz pożegnać sie z Łukaszem.
-Pa kochanie, będę tęsknił.-powiedział.
-Oj tam, jedę na jeden dzień.
-Roma, chodź, jedziemy już.
Odprawa minęła bardzo szybko i już po 20 min. byliśmy w samolocie lecącym do Madrytu. Dolecieliśmy na 20.30, więc na komisariat wybraliśmy się następnego dnia.
*na komisariacie*
-Buenos dias*. Jestem Romana, a to są rodzice Leny Gotze. Przyjechaliśmy ją odebrać.
-Bien**. Zaraz ją przyprowadzę.
-Lena!-zawołała Roxy na widok swojej córki.-Bo.że, jak dobrze że nic ci nie jest!
-Gracias seniorita. Adios! ***-powiedziałam i wyszliśmy.
*-dzień dobry po hiszpańsku
**- dobrze. również po hiszpańsku.
***- dziękuję pani. Do widzenia.- hiszp.

1 komentarz: