sobota, 9 lutego 2013
I żyli długo i szczęśliwie...-Epilog.
Po odebraniu małej Lenki spokojni że nic jej nie jest, wróciliśmy do Dortmundu. Emiliana pojechała na badania kontrolne. Roxy miała zaplanowany cały dzień z Mario, a młodzi narzeczeni szukali własnego mieszkania. Czyli cały dzień z Łukaszem. Słodkie lenistwo. Wstałam o 11 a w kuchni stało śniadanie i kartka: będę o 12 pójdziemy gdzieś. Uśmiechnęłam się pod nosem. Co on knuje? Może coś mu wypadło? Przestałam o tym myśleć i zjadłam śniadanie przygotowane przez chłopaka. Później poszłam się uczesać i ubrać. Wybrałam czarne rurki, bluzkę BvB i bluzę z kapturem. Zeszłam na dół i zaczęłam trochę sprzątać. Po paru minutach źle się poczułam i położyłam się na kanapie. Uff, przeszło. Pół godziny później wrócił Łukasz.
-Hej! Już jestem! -zawołał.
-Cześć!- podbiegłam do niego i przytuliłam się.
-no to gdzie idziemy?
-może do kina?
-Dobra.- ubrałam się i wyszliśmy. Po 15 minutach byliśmy już pod kinem. Poszliśmy na Skyfall. Po seansie zdecydowaliśmy się na spacer po parku.
-Łukasz, chodź, usiądziemy.
-Coś się stało?- zapytał z nutką zaniepokojenia w głosie.
-Nic, tylko mi słabo. - powiedziałam i straciłam przytomność. Chłopak zadzwonił po karetkę. Obudziłam się w sali szpitalnej. Przy moim łóżku siedział Łukasz.
-Jak się czujesz kotku?- zapytał troskliwie
-Ee, już lepiej. Co mi jest?
-Musimy zaczekać na wyniki. Do Sali wszedł lekarz.
-Gratuluję państwu.- powiedział, a my oboje się zdziwiliśmy.- Będą państwo rodzicami. Zamurowało mnie.
-Boże, będę tatą!- krzyknął Łukasz a lekarz wyszedł. -Nawet nie wiesz jak się cieszę!- przytulił mnie.
-Ja też. Mógłbyś zapytać się lekarza kiedy mnie wypiszą?
-Jasne. Po chwili był już z powrotem.- Już dzisiaj możesz wyjść. Tylko musisz o siebie dbać. Jutro przekażę Jurgenowi twoje zwolnienie. To dopiero 1 miesiąc, ale lekarz mówił że nie możesz grać. Musisz dbać o Piszcza Juniora- zaśmiał się .
-O boże, 8 miesięcy w domu!
-Echh, nie narzekaj. Szybko minie.- powiedział i wyszliśmy. Po 15 minutach jazdy byliśmy w domu. Po drodze zrobiliśmy zakupy. Nie zdążyłam nawet ich rozpakować, gdy do domu wpadła Emiliana.
-Cześć kochana! Płakałaś?- zapytałam ją widząc czerwone oczy
-Tak. Byłam dzisiaj na badaniach…
-No i co dalej- zapytałam, obawiając się najgorszego.
-Jaaa… ja jestem w ciąży! Nie wiem jak Rene zareaguje!
-Na pewno będzie szczęśliwy!- przytuliłam ją. -Też ci coś powiem.
-Cooo?- zapytała zaciekawiona.
-Będziesz ciocią!
-Jeeeej! Super! A gdzie młodzi?
-Nasze zakochańce już się wyprowadziły.
-Łooo szybko.
Na dole pojawił się Łukasz.
-Cześć Em! Co tam?
-Piszczek Junior będzie miał rówieśnika Adlera Juniora.-odpowiedziałam za nią.
-Gratuluję!-powiedział i uścisnął moją przyjaciółkę. Dobry humor nie opuszczał nas aż do wieczora.
*5 miesięcy później*
Jechałyśmy z Em na Usg. Niestety nasi ukochani nie mogli z nami wtedy być, ponieważ mieli ostatni przedmeczowy trening. Podejmowali u siebie Barcelone w finale Ligi Mistrzów. Na badaniu wreszcie poznałyśmy płeć maluszków. Ja będę miała synka, Emi córeczkę. Wieczorem pojechałyśmy na mecz. Do końca 1 połowy utrzymał się remis 1:1, po trafieniach Fabregasa i Kuby.
-Zamieszanie pod bramką Valdesa, dośrodkowuje Gundogan, i taaak, prosze państwa, trafia Mario Gotze!
Zaczęłyśmy się cieszyć i przytulać, wiedząc że Barca nie trafi już do siatki BvB. Borussia wygrywa Champions Leauge
-Gratuluję!-zawołała Emi przytulając się do Rene. Odnalazłam Łukasza w tłumie.
-Cześć.-pocałował mnie na przywitanie.- Jak było u lekarza?
-Hej. Oj tam, wygraliście Ligę Mistrzów! Rozumiem że idziemy świętować?
-Jak chcesz. To co, wreszcie mi powiesz?
-Powiem. To będzie chłopczyk.
-Suuper!-ucieszył się, jak małe dziecko, dostające nową zabawkę.
-Idziemy już?
-A nie czekamy na Em?- zdziwił się.
-Nie, napisała że wrócili już sami.
-Jak mu damy na imię?-zapytał po drodze Łukasz.
-Myślałam nad Sebastianem...
-Sebastian Piszczek. Brzmi wspaniale.
*5 lat później*
Siedzieliśmy w ogrodzie Emiliany, popijając sok i patrząc na Sebastiana, Lenę i Emmę, grających w piłkę z tatusiami. Po chwili podbiegł do nas Basti.
-Mamo, mamo, a kiedy Kefin zagra z nami f piłe?- zapytał, wskazując na 10-miesięcznego malucha w objęciach Emiliany.
-Bastianku, Kevinek jeszcze nie umie chodzić, ale jak będzie większy to z wami zagra/
-Suuupeell!-przytulił malca i pobiegł grać.
A my w trójkę z Emilianą i Roxy przyglądałyśmy się w pełni szczęśliwym naszym rodzinom.
-----------------------------------------------------------------------------------
tak, to już definitywnie koniec. Bardzo trudno jest nam rozstać z tym opowiadaniem, ale wszystko ma swój koniec. Bardzo dziękuję że byliście z nami przez te 4 miesiące i czytaliście nasze "dzieła". Dziękuję Wam wszystkim razem, a także każdemu z osobna.
Dziękuję za miłe komentarze, one bardzo motywowały do dalszego tworzenia. Jeżeli chcecie, możecie nas znaleźć pod tymi adresami:
http://www.arsenalowelove.blogspot.com
http://cfclover.blogspot.com
http://bvb-echte-liebe.blogspot.com
http://nurderbayern.blogspot.com
http://hsv-bilder.blogspot.com
http://schalke-furimer.blogspot.com
http://lostmysoulindortmund.blogspot.com -Blog autorstwa Mani, o Borussi
zapraszam.
Autorki Emiliana, Romana i Mania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Twoje opowiadanie było super. Szkoda że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo nie może być koniec :( !
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak to wciąga ! :)
Wiele blogów jest jakby podróbką tego ,ale to już nie to samo.. Szkoda ,że koniec . Naprawdę było świetne ! :))
jejku, nawet nie wiesz jaki mi się miło zrobiło po przeczytaniu twojego komentarza! :D nie martw się, to nie koniec naszej przygody z pisarwstwem :3
Usuńpiszemy o BVB jeszcze tutaj: http://bvb-echte-liebe.blogspot.com/
Również Mania tworzy o Borussi: http://pilkanoznamoimsposobemzycia.blogspot.com/
jeszce raz dziękuję ża tak miłe słowa <33
świetne ;** Zapraszam do mnie : http://niebezciebie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń